Logo - Zamek Pieskowa Skała

Napotkane, zobaczone...

 
 
Malarstwo Krzysztofa Klimka (ur. 1962) wymyka się klasyfikacjom, jego sztuka pozostaje jakby nieco na uboczu modnych dziś artystycznych tendencji, często odwołuje się natomiast do twórczości malarzy działających jeszcze na początku wieku XX. Nie oznacza to jednak, że sztukę tę należy uważać za zjawisko anachroniczne. Wręcz przeciwnie. Jeśli przez nowoczesność rozumieć wiarę w twórczość, stałe poszukiwanie pomysłów, języka, środków, form do precyzyjnego przedstawienia swojego świata i swoich refleksji na temat otaczającej nas rzeczywistości, to ta definicja doskonale opisuje artystyczną postawę Klimka.

Takie podejście do sztuki wiele wymaga od samego twórcy. Artysta ma tego świadomość. Malarstwo to praca z sobą, tylko to jest bazą, z której można dyskutować z publicznością . To jedyna realna baza, która umożliwia ci konfrontacje z całym światem – stwierdza artysta w rozmowie z Jarosławem Suchanem. W tej pracy krakowski twórca ma wielu przewodników, także artystycznych. Klimek lubi malarstwo, ma ulubionych artystów, nie wstydzi się swoich inspiracji, czasem się nimi bawi. Można powiedzieć, że jego sztuka jest nieco erudycyjna. Te inspiracje twórczością mistrza i nauczyciela w krakowskiej ASP- Jerzego Nowosielskiego i obrazami Kazimierza Malewicza, Paula Klee, Ferdynanda Ruszczyca i wielu innych, często bardzo od siebie różnych artystów bywają dla Klimka i dla wnikliwego odbiorcy jego sztuki tylko świadomie, bądź podświadomie nadanymi sygnałami, smaczkami, podjęciem dialogu z tradycją i punktem wyjścia do osobistych interpretacji.
Do pierwszych lat XXI stulecia Krzysztof Klimek kojarzony był z subtelnie malowanymi, lirycznymi, ale geometrycznymi abstrakcjami. W latach 2004-5 artysta zaczął malować obrazy przedstawiające. Spod jego pędzla wychodzą kilku lub wieloobrazowe serie widoków i martwych natur.
Klasyczna dychotomia abstrakcja – figuracja nie wyczerpuje katalogu różnic pomiędzy dziełami powstałymi w obu fazach twórczości artysty. Obrazy abstrakcyjne maluje Klimek z niezwykłą dla naszych czasów finezją, posługuje się wirtuozerską niemal techniką. Farbę nanosi czasem w wielu, przenikających się, przeświecających jedna spod drugiej, warstwach. Często też artysta nakłada ją w sposób reliefowy, tworząc to pojawiającą się, to znikającą sprzed oczu widza fakturę. Perfekcyjne zagruntowanie płótna, idealnie naciągniętego na gruby zazwyczaj blejtram powoduje, że abstrakcje Klimka nie wymagają ram, są zarazem obrazami i trójwymiarowymi obiektami.

Malując obrazy figuratywne artysta posługuje się znacznie prostszymi środkami. W malowanym świecie dostrzega układy plam nasyconego koloru, wyznaczających i przełamujących pewien rytm linii, całość kadruje w na poły przypadkowy, „fotograficzny” sposób. Motywy do swych obrazów artysta znajduje zarówno w świecie przyrody, malując leśne widoki, jak i wśród efektów różnorodnej działalności człowieka, zwłaszcza tych, które na pozór wydają się być estetycznie nieatrakcyjne. Maluje więc zaniedbane krakowskie podwórka, osiedlowe garaże, pokryte brudnym śniegiem ulice. Artysta nie epatuje nas łatwo pojmowaną brzydotą, tak jak na innych obrazach nie stara się nas wzruszyć prosto pojmowanym pięknem. Dobór motywów nie jest efektem jakiejś strategii twórcy, czy odbycia artystycznych podróży. Klimek maluje widoki, na które się natknął, na trasie swych codziennych wędrówek, czy wakacyjnych spacerów. Artysta posługuje się wyłącznie plastycznymi środkami wyrazu i jego dzieła pozbawione są elementów narracji.

Urządzona w podziemiach pieskoskalskiego zamku wystawa prac malarskich Krzysztofa Klimka ukazuje obrazy krakowskiego artysty, pochodzące z obu okresów i daje możliwość do zastanowienia się, czy mamy rzeczywiście do czynienia z dwoma tak nieprzystającymi do siebie światami, czy wolta z lat 2004-5 była istotnie tak radykalna?
Choć na tak postawione pytania odpowiedzi mogą paść różne, wystawa zdaje się potwierdzać opinię, którą artysta wyraził w cytowanej już rozmowie: Nie zgadzam sięz tezą, (...) że obrazy, które posługują się językiem abstrakcji, zostały unieważnione przez te, które posługują się językiem malarstwa realistycznego (...). Dla mnie one cały czas są środkiem docierania do tej samej rzeczywistości, tyle, że z innej strony. Uważny widz dostrzeże zapewne, że eksponowane w Pieskowej Skale w dwóch oddzielnych salach dzieła tyleż dzieli co i łączy. Tym co zauważymy we wszystkich pracach Klimka wydaje się poszukiwanie przez artystę poruszającego jego (a w efekcie i naszą) wrażliwość koloru. Czy jest to barwa zobaczona oczyma wyobraźni, czy napotkana w plenerze wydaje się już być kwestią drugorzędną. Łączy dzieła Klimka także ich nieco ukryta, nie narzucająca się symbolika. Koło, krzyż to najprostsze graficzne znaki, odwołujące się do źródeł naszej cywilizacji, zakotwiczające nas w naszym świecie i przenoszące jednocześnie w inną rzeczywistość. Rzeczywistość tą dostrzegamy na obrazach Klimka dopiero po chwili, gdy przystaniemy, wpatrzymy się i pobędziemy w jego świecie. Dopiero wtedy zauważymy, że namalowane przez artystę drzewa prowadzą nas gdzieś w głąb, jak filary leśnej katedry, dopiero wówczas spostrzeżemy w jaką figurę układają się przenikające się geometryczne formy.
Przychodzi się nam chyba zgodzić z profesorem Kai Uwe Schierz’em, który w tym dwoistym charakterze Klimkowego malarstwa, tym spojrzeniu z obu stron, dostrzega nie jego słabość, ale bogactwo: Klimek pracuje nadal nad klasyczną ideą syntezy obserwacji i konstrukcji (...)
A w tym, że te sposoby widzenia życia rozumie jako dwie równoprawne opcje i plastycznie rozwija oddzielnie, zamiast łączyć je w jednej kompozycji, ujawnia się jego świadoma obecność w pluralistycznym świecie (...)I czyni to ze świadomością, iż oba sposoby - geometryczna kompozycja abstrakcyjna i malarskie przyswajanie obserwowanych obiektów i sytuacji – są podobnie użyteczne, są równowartościowymi narzędziami nigdy nie zamkniętej pracy artystycznej nad odzwierciedlaniem własnego, wewnętrznego życia na zewnątrz.