Najpierw znajdujemy portret, który przyciąga naszą uwagę, zapada w pamięć i który nas inspiruje. Analizujemy go przez dłuższy czas, oglądamy reprodukcję przez lupę. W miarę możliwości staramy się też obejrzeć oryginał. Podobnych ubiorów poszukujemy na portretach innych osób, a inne przedstawienia interesującej nas postaci dostarczają kolejnych informacji. Trzeba przy tym pamiętać, że w czasie pozowania opracowywano zazwyczaj tylko twarz i ręce osoby portretowanej. Aby nie męczyć pozującego, suknię malowano według szkicu albo dostarczano ją do pracowni gdzie rozkładano np. na ławie. Stąd, mimo oddania szczegółów zdobień i haftów z niezwykłą nieraz wiernością, występują nieprawidłowe skróty perspektywiczne czy wprowadzana na siłę symetria.
Równocześnie na podstawie naszej wiedzy o strojach historycznych powstaje wstępny szkic kroju i zarys technologiczny. Wyznaczamy miejsca które mają być usztywnione lub podszyte. Określamy też, gdzie potrzebne są dodatkowe, niewidoczne na obrazach, elementy konstrukcyjne, znane nam z zachowanych, zabytkowych egzemplarzy ubiorów.
Kolejnym etapem jest poszukiwanie odpowiednich tkanin. Zadanie to jest skomplikowane i trudne, zwłaszcza że polscy sprzedawcy nie potrafią wyszukać materiałów dostępnych na wyspecjalizowanym rynku światowym i sprowadzić do kraju. Trzeba zadowolić się tym co jest w sprzedaży, albo poszukiwać samemu.
Kiedy zgromadzimy już wszystkie niezbędne materiały przystępujemy do realizacji szczegółowo opracowanego projektu. Zależnie od modelu, wykonanie samej sukni zajmuje od trzydziestu do ponad stu godzin.
Justyna Sepiał-Rychlik